Można polemizować. Przecież nie zarabiasz przez to ze oszczędzisz, co najwyżej oszczędzisz to co zarobisz. - O Dobre :)
Ale czy na pewno?
Załóżmy ze chciałbyś inwestować na przykład na giełdzie, otworzyć firmę czy zainwestować w nowe ciuchy do prowadzenia biznesu, udania się na rozmowę kwalifikacyjną, lub zakupić nowy telewizor.
No właśnie – czemu nie zwiększyć swojego dochodu po prostu, zamiast oszczędzać?
Chciałem tutaj zaznaczyć, ze zwiększać dochód trzeba a nawet można :), natomiast sam nawyk oszczędzania/odkładania gdziekolwiek pomaga przejąć kontrolę nad swoim budżetem i według mnie nie jest wcale głupie.
No i co z tego wynika?
Ano to że dobrze mieć na inwestowanie/nadprogramowe wydatki jakieś oszczędności.
(zawsze można wziąć kredyt przecież lub poszukać inwestorów, ale nie o tym jest ten wpis)
A to czemu człowieku, co ty za głupoty jakieś tutaj… - mógłbyś rzec?
Temu, że jak wydajesz z tego co zarabiasz na bieżąco, to zmniejszasz automatycznie kwotę jaką mógłbyś wydać na przykład na jedzenie, rachunki itp. Prawda?
Robiąc wydatki nadprogramowe z oszczędności, nie zmniejszasz aktualnej kwoty którą możesz wydać na bieżąco – jest ona stała, bo ruszyłeś fundusz zapasowy, a nie podstawowy.
Czujesz się bardziej komfortowo.
Prawda?
Tutaj mogę poruszyć również kwestię tego ze czasem pojawiają się niespodziewane wydatki – a to popsuł się kran, lodówka, samochód, a to ktoś znajomy/znajoma zaproponował wspólny wypad do kina – szczególnie często zdarza się to gdy najmniej jesteś na to przygotowany :) (przynajmniej ja tak mam).
Tutaj automatycznie dochodzimy do kwestii zarządzania pieniędzmi które zarabiamy/posiadamy.
Jeśli wydajesz z funduszu zapasowego na nadprogramowe wydatki, a z funduszu podstawowego na podstawowe – przejmujesz kontrolę nad swoimi pieniędzmi.
Dobrą taktyką na przejęcie kontroli jest również prowadzenie Excela/zeszytu ze swoimi wydatkami.
Spróbuj, przekonasz się na co wydajesz więcej a na co mniej – często okazuje się ze nie podejrzewasz nawet że jakaś mała rzecz tak potrafi drenować kieszeń :)
Spróbuj, przekonasz się na co wydajesz więcej a na co mniej – często okazuje się ze nie podejrzewasz nawet że jakaś mała rzecz tak potrafi drenować kieszeń :)
No dobra – oszczędzanie jest jedną z rzeczy pomocnych w kontroli domowego budżetu i nie tylko.
Ale jaką taktykę przyjąć?
Ja proponuję dwie:
Pierwsza: % kwoty która zarabiasz w danym miesiącu odkładasz gdzieś – gdziekolwiek, gdzie nie będziesz jej mógł tak łatwo ruszyć. Dzięki temu jeśli pojawi się nagła potrzeba udać się ze znajomymi do kina – wydasz najpierw z budżetu podstawowego (na przykład na koncie oszczędnościowym, w którym można bezpłatnie wypłacić fundusze tylko raz w miesiącu – zawsze ten jeden tylko bezpłatny raz jest w jakiś sposób motywujący)
Druga: oszczędzać miesięcznie pewną stałą i znaną wcześniej kwotę – niezależnie od zarobków.
No i jeszcze jedną: oddawać co miesiąc jakąś sumę zaufanej osobie (na przykład Mamie :)).
Spróbuj – zobaczysz że w ciągu kilku miesięcy okaże się że to nie twój budżet ma ciebie w garści, ale to ty jego trzymasz mocno i pewnie.
Oszczędzanie jest oczywiście tylko jednym z kroków – de facto nie zarabiamy przecież na tym (chyba ze nasze oszczędności aktywnie inwestujemy, lub odkładamy na fajnie oprocentowana lokatę :) - ale nie o tym jest wpis).
Myślę jednak ze jest to krok dosyć ważny.
Jeśli chcesz dowiedzieć sie więcej i poszerzyć wiedzę na ten temat, polecam tobie ciekawą książkę: Inteligentne oszczędzanie
p.s. Czy czytałeś już artykuł: Jak można zarabiać?
Zostańmy w kontakcie
Jeśli spodobał ci się artykuł, tym bardziej spodoba się tobie newsletter na który możesz się zapisać poniżej :-).
Po potwierdzeniu dostaniesz prezent - materiał "Finansowa Wolność - Konieczność czy zbędny luksus":
p.s. Ja też nie znoszę spamu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz