środa, 24 kwietnia 2013

Strategia biznesowa Justina Biebera w MLM








Strategia biznesowa Justina Biebera w MLM


                   

                        Nie podchodzi mi muzyka tego chłopaka. Nie tylko mnie, wnioskując po ilości negatywnych głosów na YouTube. Lecz nie o gustach muzycznych dziś chciałem pogadać, ale o pieniądzach.

     Jak podaje internetowa odsłona magazynu Forbes,  Bieber zarabia +/- 54 miliony dolarów rocznie. Sprzedał dotąd 12  milionów płyt. Jego profil na Twitterze śledzi przeszło 24 miliony  ludzi. Ballada „Baby” na YouTubie przekroczyła rekordową liczbę 755  milionów odsłon.

     Sekret tego sukcesu? Pomimo, iż jego twórczość jest oceniana wyjątkowo nisko?





    Wspomniany magazyn Forbes opublikował nie tak dawno artykuł o  kulisach biznesowej strony Justina. Redaktorzy wyjaśniają, że zdobytą  fortunę ze sprzedaży płyt i koncertów, Bieber inwestuje we wchodzące na  rynek firmy z branży IT i nie tylko. Co ciekawe, swą edukację stricte  biznesową rozpoczął trzy lata temu, gdy po raz pierwszy stanął na  scenie.

    Jak podaje jego manager, obecnie posiada udziały w wielu firmach.  Spotyka się raz w tygodniu z prawnikiem po to, by pogłębiać wiedzę na  temat biznesu i świadomie wytyczyć ścieżkę swojej kariery. Mając 18 lat,  zarabia mnóstwo pieniędzy sprzedając płyty, koncertując, a nawet  wkraczając na rynek kosmetyków. Wydał świeży album i przymierza się do  intensywnej trasy koncertowej, która uzupełni jego konto bankowe o  jakieś 80 milionów dolarów.

    Aż samo ciśnie się na usta…

Cholibka, dlaczego nie może poczekać, aż trochę dorośnie?

    Cóż, właśnie to robi większość ludzi. Czekaaają. I czekają. I czekają. I to jest ich wielki błąd oraz przyczyna braku osiągnięć.

    Gdyby Bieber czekał z rozwojem swej muzycznej kariery zanim dobije do  „przyzwoitego” wieku, dziś prawdopodobnie na jego koncie byłoby ledwie  kilka tysięcy dolarów. Mało tego, gdyby rozwijał się linearnie, czyli  poświęcając się wyłącznie muzyce, jego dorobek byłby wielokrotnie mniejszy. Nie jest tak, bo jednocześnie koncertuje, nagrywa piosenki,  inwestuje w firmy, rozwija biznes wokół swej marki w kosmetyce, a lista  ciągnie się dalej. Robi wiele rzeczy w jednym czasie.

    Jednak większość ludzi rozwija się typowo sekwencyjnie. Najpierw  zdobądź pracę, żebyś miał jakiś dochód. Potem kup sobie samochód.  Następnie weź kredyt i kup mieszkanie lub dom. Ustatkuj się, zacznij  oszczędzać i to, co ci zostanie, zacznij inwestować, ale upewnij się, że  wcześniej odłożyłeś jakieś pieniądze — tak na wszelki wypadek. Jeśli  inwestycje przynoszą zysk, kieruj swe działania w stronę niezależności  finansowej.

    Ale szczerze? Mało kto w ogóle dobija do połowy tego „sielankowego”  scenariusza, według którego większość ludzi stara się wieść swe życie.  Błąd. Lecz nie wszyscy go popełniają…

    Na przykład Arnold Schwarzenegger zaczął inwestować swój dochód w  nieruchomości, jeszcze zanim kupił własny dom, panosząc się po  mieszkaniach swoich znajomych. Wyobraź sobie — bezdomny inwestor  nieruchomości, który spędza noce na kanapach u przyjaciół! Dziś jest  bogaty, głównie dzięki właśnie nieruchomościom, w których dostrzegł  szansę na finansową niezależność. Nie czekał, ale robił wiele w jednym  czasie: pracował, odkładał, inwestował. Widać wyszło mu to na dobre.

    Zatem fundamentalną regułą jest pracować nad teraźniejszością i przyszłością jednocześnie, nie po kolei, gdzie „po kolei” oznacza w odstępie kilkunastu lub kilkudziesięciu lat. To po pierwsze.

    Po drugie — zacznij działać zanim będziesz gotów.  Jest to kolejna reguła, będąca wnioskiem z analizy sukcesu Biebera.  Zwykliśmy planować to, co zrobimy w przyszłości — bardziej lub mniej  odległej. Ile z tych planów faktycznie realizujemy? Właśnie, niewiele.

    Cokolwiek planujesz zrobić kiedyś, zacznij TERAZ, nawet jeśli  sądzisz, że nie jesteś gotów. Myślisz, że Bieber był gotów na tak wielką  karierę w wieku 15 lat? Prawdopodobnie nie. Ale zaczął działać mimo  wszystko i dlatego dziś jest tu, gdzie jest. A nie jest to najgorsze  położenie, w jakim człowiek może się znaleźć. : )

    W biznesie ruch jest lepszy od medytacji. Norman Schwarzkopf powtarzał, że rozpoczynanie działania w złym kierunku jest lepszą  rzeczą, niż stanie w miejscu i nierobienie niczego. Powód? Kiedy  zaczynasz w złym kierunku, to wiesz, że ten kierunek musisz zmienić — i  jeśli jesteś uparty, zmieniasz go, dążąc wreszcie do realizacji celów. Z  kolei kiedy stoisz w miejscu… to stoisz w miejscu. Nic się nie dzieje.

    Podsumowując, ile powyższe oznacza dla network marketera?

PIERWSZY WNIOSEK DLA NETWORK MARKETERA:
Buduj strukturę i jednocześnie sprzedawaj bezpośrednio

    Produkty firmy, z którą współpracujesz, to kosmetyki? Wiedząc, że MLM  to biznes, dlaczego nie robić go z biznesmenami? Wielu przedsiębiorców  ma oko na ciekawe produkty, które są bazą dla rozwoju ich firm. Podam  jeden przykład: gabinety masażu.

    Właściciel lub właścicielka takiego gabinetu chętnie rzuci okiem na  ulotkę kremu do masażu, który ma w ofercie firma, z jaką współpracujesz.  Jedyne, co musisz zrobić, to ją wysłać, poprzedzając osobistym listem.  Tu kłania się marketing bezpośredni (direct mail marketing).

    Jeśli skuteczniej działasz poprzez rozmowę niż słowo pisane, wtedy  zadzwoń i umów się na spotkanie, na którym przedstawisz szczegóły swojej  oferty. Możliwości jest mnóstwo, pod warunkiem, że nie ograniczysz się  wyłącznie do tworzenia struktury z osobami fizycznymi. Wybór należy do  ciebie. (Pamiętaj o Bieberze i Schwartzeneggerze.)

DRUGI WNIOSEK DLA NETWORK MARKETERA:
Zacznij działać, nawet jeśli czujesz,

że nie jesteś jeszcze gotów

    Gotów… cel… pal… czy gotów… pal… cel? Drugie  wyjście daje ci znacznie większe możliwości niż pierwsze. Oto dlaczego:  jak już wspomniałem, jeśli zaczniesz działać, to masz szansę korygowania  swoich działań. Z kolei jeśli wciąż i wciąż się przygotowujesz do  wejścia na arenę biznesu, to w konsekwencji tych przygotowań ogarnia cię  niepewność.

    Mamy tendencję do przyswajania wiedzy, czując, że zanim zaczniemy  działać, najpierw musimy przeczytać jeszcze parę książek i odbyć to czy  tamto szkolenie. Jest to błędne koło, które najczęściej nigdy się nie  kończy.

    Każde, nawet najmniejsze działanie w kierunku, w którym widzisz swoją  przyszłość, jest o wiele lepsze niż stanie w miejscu — nawet jeśli  stanie w miejscu poświęcasz na edukację. Działaj i koryguj kurs,  jednocześnie ucząc się nowych rzeczy. Porażka bowiem nie jest najgorszym  niepowodzeniem. Właściwie to jest ona niezbędna. Znacznie gorsze  niepowodzenie odnosisz wtedy, gdy nie wypróbujesz się w praktyce — gdy  nie zaczniesz nic robić…

Przedrukowano z artelis.pl
                   

                   


                  
                   

                    Łukasz

                              
Autor: Łukasz
Więcej inspiracji: www.strategmlm.pl/raport




Zostańmy w kontakcie
Jeśli spodobał ci się artykuł, tym bardziej spodoba się tobie newsletter na który możesz się zapisać poniżej :-).
Po potwierdzeniu dostaniesz prezent - materiał "Finansowa Wolność - Konieczność czy zbędny luksus":







Email :
Zgadzam się z polityką prywatności

p.s. Ja też nie znoszę spamu.

2 komentarze:

  1. Ciekawy artykuł. Nie wiedziałem, że historia młodego muzyka i byłego gubernatora - sportowca, ma tyle wspólnego.

    Bardzo inspirujące:)

    OdpowiedzUsuń